Geoblog.pl    obuszki    Podróże    Turcja 2004    Szast prast i znowu w Stambule
Zwiń mapę
2004
23
sie

Szast prast i znowu w Stambule

 
Turcja
Turcja, İstanbul
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5456 km
 
Jesteśmy w Stambule i szybko lecimy na dworzec, żeby złapać jakiś autokar do Rumunii – tym razem udaje nam się kupić bezpośrednie bilety do samej Suceavy, czyli pod granicę ukraińską (prawie już w domu;))

Autokar jest zapełniony może w 1/3 – część to Bułgarzy i Rumuni, ale jest też mocna ekipa z Polski – oprócz nas jedzie parka wracająca z Syrii oraz 2 chłopaków, którzy właśnie zdobyli Elbrusa, a teraz przez Gruzję i Turcję wracają do Polski. Wymieniamy opowieści – jest bardzo miło. Po pewnym czasie wszyscy padamy ze zmęczenia i zasypiamy. Raptem budzi nas głośna muzyka i tańce w tyle autokaru – jak się później dowiadujemy jest to finał konkursu na najlepszy taniec – kto wygrywa temu zwracają za bilet. No ładnie, a nam nikt nie powiedział:)

Na granicy rumuńsko-bułgarskiej nasz autokar wjeżdża do jasno oświetlonego hangaru i zaczyna się totalne trzepanie bagaży, sprawdzanie butów (jeden kolega z Polski miał wysokie podeszwy w adidasach, co było niezwykle podejrzane...), obwąchiwanie przez psy… Celnicy sprawdzili cały autokar, łącznie z dachem… Wyglądali trochę jakby się urwali z poprzedniego systemu…

Ciekawostką rumuńskiego autokaru było też to, że jak zbliżaliśmy się do granicy, wtedy pani pilotka rozdawała każdemu z pasażerów po 2 kartony fajek, tak żeby wszystko było zgodnie z przepisami, a po minięciu granicy wszystkie kartony skrzętnie zbierała powrotem:)

Dotarliśmy wreszcie do Suceavy, skąd złapaliśmy ukraiński autokar „ogórek” – całą polską ekipą załadowaliśmy się do środka, a że wszystkie okna były przysłonięte szczelnie zasłonkami, więc zaczęliśmy wpuszczać trochę światła – wtedy zerwał się jeden z Ukraińców i kazał szybko zasłonić okna powrotem… Hmm, chyba oprócz nas panowie przewozili w autokarze coś jeszcze…

Na granicy trafiliśmy na ukraińskiego celnika, który był po prostu żywym reliktem przeszłości i czapka z szerokim rondem, tylko wzmagała ten efekt…

Koniec końców dotarliśmy do Lwowa, a stamtąd do przejścia granicznego w Medyce, gdzie staliśmy w kolejce razem z mrówkami szmuglującymi papierosy. A potem był już tylko busik do Przemyśla i pociąg do Warszawy…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
obuszki

Łukasz
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 26 wpisów26 0 komentarzy0 155 zdjęć155 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
29.07.2004 - 26.08.2004