Geoblog.pl    obuszki    Podróże    Turcja 2004    Isa i wyprawa pod ziemię
Zwiń mapę
2004
14
sie

Isa i wyprawa pod ziemię

 
Turcja
Turcja, Mazıköy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3027 km
 
Gwoździem programu w Kapadocji miało być jednak zwiedzanie podziemnego miasta – tylko nie wiedzieliśmy które wybrać. Są tam 4 dobrze zachowane miasta, z tym że 2 z nich są „zadbane" i zaopatrzone w „infrastrukturę”, czyli oświetlenie, i są ogólnie dostępne dla zwiedzających. W przewodniku wyczytaliśmy zaś, że pozostałe dwa są niejako „dzikie” i zwiedzać je można (nie wiadomo czy do końca legalnie) z miejscowym przewodnikiem. Długo się nie zastanawialiśmy i wybraliśmy jedno z 2 „dzikich” – Mazikoy.

Problemem był jednak dojazd, gdyż okazało się to prawdziwe zadupie, do którego docierają tylko nieliczni turyści, więc o żadnych busikach nie było mowy – no ale od czego jest autostop, prawda? W końcu jakoś dotarliśmy do wioski – wysiedliśmy w „centrum”, czyli przed knajpką z kanapkami i czajem, przy której zbiera się cała wioska na pogaduchy. Nieśmiało zapytaliśmy o zwiedzanie podziemnego miasta…
Z tłumu odpowiedział nam koleś ok. 50tki, w którego cały tłumek wpatrywał się jak w obrazek – okazało się później, że tylko on tu mówi po angielsku, więc jest jedynym ogniwem łączącym turystów z wioską i bardzo przez to cenionym:) Gość nazywał się Isa i okazał się bardzo miły.

Najpierw (zanim przejdziemy do interesów) kazał nam usiąść i poczęstować się czajem – do nas mówił po angielsku, a do ludzi na około zdawał relację po turecku, plus rzucał hasła typu „dajcie im czaj, chcą się napić”, „przynieście krzesło, chcą usiąść” – wyglądał na serio na lokalnego guru:) Gadka szmatka – gdy w końcu zapytaliśmy o cenę zwiedzania, odpowiedział, że się jakoś dogadamy.

Isa przyniósł 2 latarki dla nas i butlę gazową, do której podłączona była większa lampa oraz linę (?) – oczywiście zwiedzać szliśmy tylko w trójkę, innych turystów tu nie było… Isa otworzył metalowe drzwi prowadzące do podziemnego miasta, no i się zaczęło… (Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się amatorszczyzny w stylu – pokażę wam parę korytarzy i tyle – ale okazało się, że bardzo się myliliśmy:))

Idziemy ciemnymi korytarzami – czerń, totalna smoła – a Isa zaczyna opowiadać bardzo ciekawe rzeczy – pokazuje np. miejsca, które służyły w podziemnych miastach do zasadzek – polegało to na zamknięciu przeciwnika w korytarzu przy pomocy 2 kamiennych walców (jeden z przodu, drugi za plecami), a potem zadźganiu włóczniami przez otwory w suficie. W tym momencie Isa szybko wyrwał do przodu korytarzem wraz ze swoją lampą i usłyszeliśmy tylko oddalające się kroki… Popatrzyliśmy na siebie nie wiedząc co się dzieje. Przyspieszyliśmy kroku i po paru metrach zobaczyliśmy przed sobą lampę stojącą na środku korytarza, ale po Isa ani śladu… Zatrzymaliśmy się przy lampie trochę zdezorientowani i w tym momencie złapały nas za ramiona ręce Isa, które się wyłoniły z sufitu – podskoczyliśmy przerażeni, ale po chwili zaczęliśmy się śmiać. Uff, niezły numer – miał to skubaniec przećwiczone do perfekcji:)

Szliśmy dalej korytarzami i w pewnym momencie zgasła jedna z naszych latarek – Isa powiedział, żebyśmy poczekali na niego z tą jedną działającą latarką, a on pójdzie i zaraz przyniesie zapasowe baterie… Poszedł, a my zostaliśmy pod ziemią – jedną słabiutką latarenką – każda minuta wydawała się wiecznością, no ale nic, czekamy dalej, bo co mamy robić. Do dziś nie wiem, czy to też miał przećwiczone, czy był to jedynie przypadek.

Isa wrócił po jakimś czasie dziarskim krokiem i poszliśmy dalej. Dotarliśmy do tunelu, który piął się w górę – wtedy Isa wyciągnął swoją linę i zaczął się wdrapywać na górę – wiedział dokładnie gdzie postawić stopę, a gdzie zaczepić się ręką, wszystko na pamięć. Jak już się wdrapał, to spuścił linę, kazał mi się obwiązać w pasie i wdrapywać za nim (pełna profeska!). Gdy już byłem na górze, kazał mi zostać i asekurować, a sam zszedł do Ewy, pomógł jej się obwiązać i, że tak powiem, zabezpieczał Ewę od dołu, a czasem to nawet podsadził i wziął na barana:) Kurcze, dawno nie mieliśmy takiej jazdy bez trzymanki!

Byliśmy na „drugim” piętrze – przeszliśmy się jeszcze trochę korytarzami i wreszcie w oddali zobaczyliśmy światło – wyszliśmy na zewnątrz jakieś dobre kilkanaście metrów ponad miejscem gdzie znajdowały się drzwi do podziemnego miasta. Wtedy Isa poleciał gdzieś na moment i przyniósł kanapki i Colę – pomyśleliśmy wtedy, że w lepsze ręce chyba nie mogliśmy trafić:) Pogadaliśmy trochę – opowiedział nam swoją historię, o tym że dużo pracował za granicą i tam się nauczył języka, a teraz dla rozrywki oprowadza turystów. Cyknęliśmy sobie jeszcze pamiątkową fotę, dobiliśmy targu i bardzo mu podziękowaliśmy za moc wrażeń:)

// Z księgi gości obuch.tk (2004-08-14): No chey! Jestesmy w Kapadocji, w Goreme dokladnie. Tak naprawde to powinienem napisac ze jestesmy w kosmosie, bo w okolo sa same domki wykute w skalach i podziemne miasta. W tych domkach co to krztalty jak grzybki czy inne fallusy mja, to ludzie czasem dalej mieszkaja lub jakies inne przeznaczenie na to znajduja.
Dzis pojechalismy zwiedzac podziemne miasto Mazikoju... Nasz przewodnik to nie byl zaden licencjonowany przewodnik jesli o to sie rozchodzi, ale bylo czadowo. Koles nazywa sie Isa, wzial lampe z butli na gaz, kilka latarek no i poszlismy. Na poczatku spoko, nie bylo zadnych hardkorow, on nawet byl ubrany w spodnie na kant. Ale pozniej poszlismy do takiej jescze mniej oficjalnej czesci miasta, co on nawet spodnie zdjal i lazil w krotkich spodenkach. No normalnie mowie wam... Balismy sie troche w pewnym momencie, szczegolnie jak: robil glupie zarty i wystawial rece z jakis dziur, poszedl wymienic zarowke w latrace i zostawil nas samych pod ziemia, wzial ewe ze soba a mnie zostawil samego i mialem ich szukac po glosie... Obie calem ze zrobie mu stronke o nim i go rozreklamuje a moze nawet otworzymy wspolny interes (chyaba za 1000 lat).
Jutro wieczorkiem podroz do Sanli Urfa ( stamtad najblizej do Syrii;] ) czyli prawdziwa Turcyja:] Potem planujemy udac sie jeszcze dalej na wschod. Taki plan.
Kiedy wracamy? Hmm... pewnie za ok 1,5 tyg...
Lista NAJ:
- najbardziej sie balem: w podziemnym miescie;
- najleniwiej spedzony dzien: Pamukkale, caly dzien w wodzie;
- najdrozszy nocleg: 18 euro / 2 os;
- najtanszy nocleg: 7,5 zl / os;
- najoryginalniejszy srodek lokomocji: traktor i bryczka z dziadziem;
- najfajniejsze miejsce do spania: dach Athena Pension w Pergamonie;
- najzimniejsza noc: wczoraj w Goreme (bluza, 2 pary spodni, 2 pary skarpet, Ewa spala w kapturze);
- najsmieszniejszy obrazek: pucybut z komoreczka, krowa na placu zabaw dla dzieci;
No i to by bylo na tyle... Jeszcze slowo o Turkach: nie ma tu zuli czy innego lujostwa jak w Polsce, ci ludzie sa na serio inni i na pewno ni okradna cie tak jak u nas, co najwyzej zle ci wydadza reszte;]
Pa pa! //

Opowiemy wam jeszcze o tym, jak pewnego ranka na polu namiotowym w Kapadocji… Słyszymy jakiś straszny hałas nad naszymi głowami i to jakoś tak dziwnie blisko… Buuu, cisza, kolejne buuu, i tak w kółko. Wyglądamy przed namiot, a bezpośrednio nad nami przelatuje ogromny balon, potem jeszcze jedne i jeszcze. A na zegarku 6.00 rano:) Loty balonem nad Kapadocją są bardzo popularne, ale wtedy były jednak dla nas za drogie… I taka to historyjka:)

// Z księgi gości obuch.tk (2004-08-15): To znowu my. Za godzinke spadamy do Sanli Urfa, miasta Abrahama, swietych karpi itp. Kapadocji juz dosc, bo nam nogi odpadaja, a slonce to chyba mozgi nam wypalilo (pijmy napoj bogow: Cola Turka). No to do uslyszeni ze Wschodu... //

// Z księgi gości obuch.tk (2004-08-15): czesc moja kochana indianko dzonsianko i jej wierny wpoltowarzyszu:) chyba turcja zawladnela waszymi serduchami i umyslami; fajnie wam z tym cieplem, no bo ja mam juz tu po lecie (caaaaale dwa tygodnie trwalo:) nie zapomnijcie o powrcie, oki?? dalszych niesamowitych miejsc i chwil zycze:) i pisz, ewuniu, pisz... papa -- baha //
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
obuszki

Łukasz
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 26 wpisów26 0 komentarzy0 155 zdjęć155 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
29.07.2004 - 26.08.2004